
Domowy Kościół
Opiekun:
Nasz krąg DK
W naszym kręgu znajdują się następujące rodziny:
- Jola i Sławek Warpas - para animatorska
- Ula i Jarek Ślubowscy
- Magda i Robert Piskorz
- Renata i Konrad Piwowarscy
Świadectwo Jarka z Rejsu Ojców 2010
Nie mam pojęcia jak to się dzieje ale ponownie w tym roku miałem dość duże kłopoty z dotarciem na czas na Rejs Ojców. Gdy nasza srebrna Mazda pomykała pokonując ostatnie 40 km przed Giżyckiem nagle zrobiło się ciemno, wokół błyski, co rusz przez drogę przelatywały zerwane gałęzie, za chwilę w ostatnim momencie uniknąłem zderzenia z przewalonym dużym konarem drzewa, wycieraczki pracowały na maksymalnej szybkości ale i tak niewiele było widać - dopiero teraz zorientowałem się, iż mimo iż z Warszawy jechałem w sznurze pojazdów to nagle pozostałem sam na drodze w samym środku szalejącego cyklonu burzy, wszyscy gdzieś zniknęli. Tuż przed samochodem piorun uderzył w ziemię rozkładając swój charakterystyczny zygzak na trzy części. Zacząłem się modlić by jakoś to przejechać, gdyż wiedziałem, że w porcie już czeka na mnie mój nowy sternik Leszek. Pan Bóg i tym razem okazał się litościwy i swoją niewidzialną ręką przeprowadził nas bezpiecznie przez nawałnicę, która za moment zamieniła się w piękną pogodę. Jeszcze po drodze tylko krótka rozmowa z miłą panią policjantką, która nazwała mnie "jednookim bandytą" - chodziło o brak lewego światła w reflektorze - skończyło się upomnieniem. Po dojechaniu na miejsce poznaliśmy się z nową załogą i udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
W tym roku organizatorzy Rejsu Ojców postanowili, iż popłyniemy na północ od Giżycka. Armada jachtów liczyła 20 łodzi na których pokładach byli zarówno dotychczasowi rutyniarze jak i zupełnie nowe osoby. Wśród załogantów powitaliśmy ponownie ks. Andrzeja Rabija i po raz pierwszy ks. Piotra Michalskiego.
W sobotę wypływamy z Pięknej Góry k/Giżycka, jeszcze tylko po drodze musimy uzupełnić paliwo w naszym Tesie 32, jeszcze tylko krótka wizyta u bosmana i ruszamy dalej. Opływamy wyspy Duży Ostrów, Sosnowy Ostrów, Kiermuzę Wielką by przybić do zatoki w Zimnym Kącie. Tutaj ks. Andrzej i ks. Piotr odprawiają pierwszą mszę dla Ojców i Dzieci. Tego dnia przyszło do nas Słowo ewangelii wg Św. Łukasza, w którym dowiedzieliśmy się o poszukiwaniu Jezusa przez Jego rodziców, o ich trosce o Niego. Czyż My ojcowie też nie jesteśmy poszukującymi swoich dzieci? Niby są przy nas a jakże często ich gubimy - czasami tracimy? Szukajmy relacji ze swoimi dziećmi. W słowach kazania Ojcowie dowiadują się, iż są bardzo ważnym ogniwem w rodzinie. Ks. Andrzej wskazuje, iż na pierwszym miejscu jest dobro rodziny i wzajemna miłość a dopiero na drugim jej utrzymanie. Jakże ważne są to dla nas Ojców słowa? Współczesny świat oferuje wiele "atrakcji" ale musimy wiedzieć, że to tylko pozór dobra. Ojciec jest dobrem komplementarnym i musi dawać świadectwo swoją postawą dla swojej rodziny i jej otoczenia. Po mszy obowiązkowa kąpiel w zatoce i pierwszy obiad przyrządzany wspólnie przez Ojców z Dziećmi. Po obiedzie wyruszamy w dalszą trasę po jeziorze Kisajno, przepływamy przez Zatokę Łabap by wpłynąć na wody jeziora Dobskiego - tutaj opływamy wyspę Kormoranów i kierujemy się do Sztynortu. Ten piękny dzień kończymy modlitwą i apelem Jasnogórskim.
W niedzielę o 10-tej msza koncelebrowana przez naszych niezastąpionych kapłanów w namiocie specjalnie przygotowanym przez sztynorcki kapitanat. Modlimy się - My Ojcowie, modlą się nasze dzieci, modlą się też przybyli goście, którzy dołączają podczas mszy. W ewangelii słyszymy o kobiecie obmywającej łzami nogi Jezusa i ocierającej włosami Jego stopy w domu faryzeusza Szymona. Ta posługa ukazuje nam jaką postawę my Ojcowie powinniśmy przyjmować w swoich rodzinach. Jakże często o tym zapominamy? Czas podjąć refleksję nad swoim życiem. Na koniec mszy kapłani błogosławią nas kładąc na nasze głowy ręce. Jakże wymowny i piękny to gest, jak często My Ojcowie winniśmy błogosławić nasze dzieci i czynić na ich czołach znak krzyża? Tato czy pamiętasz o tym gdy Twoje dziecko idzie spać albo gdy wychodzi z domu?
Po mszy wyruszamy na jezioro Dargin - żeglujemy przy dość mocnym wietrze, niektórzy tylko na foku, nasza załoga troszkę ryzykuje i stawia oba żagle. Ciężki Tess płynie szybko przez wzburzone wody jeziora. Przed mostem Kirsajty kładziemy po raz pierwszy maszt by wypłynąć na Jezioro Kirsajty. Cała załoga spisuje się znakomicie. Po drodze jeszcze tylko, krótki przystanek na toaletę i już wpływamy na jezioro Mamry. Pogoda super - wieje, więc do ostatniej chwili łapiemy wiatr w żagle i doskonalimy umiejętności żeglarskie. Tego dnia docelowym portem są Kietlice. Dzieci z pomostu łapią rybki, wspólny śpiew, gra w piłkę i ognisko. Tak mija nam niedziela drugi dzień Rejsu Ojców - który tradycyjnie kończymy wieczorną modlitwą prowadzona przez kapłanów.
W poniedziałek rano dowiadujemy się o regatach, które zorganizowali nam włodarze tego Rejsu. Trasa wyścigu biegnie od wysp Gniłych wokół wyspy Upałty. Nasz jacht początkowo prowadzi w stawce uczestników regat ale niestety jej ciężar i nasz brak doświadczenia powoduje, że po pewnym czasie zostajemy wyprzedzeni przez niektóre załogi. Ostatecznie kończymy pod koniec pierwszej dziesiątki. Regaty wygrał mój kolega z pracy Mirek , którego sternikiem był jego szwagier Sergiusz na czerwonym jachcie Antyla 27. Muszę tu wspomnieć, iż drugie miejsce w regatach zajął najmłodszy wśród sterników Filip Świątek. Po zakończonych regatach kierujemy się do portu w Mamerkach, gdzie o 14-tej odbywa się trzecia msza naszego Rejsu. Tego dnia przychodzi do nas Słowo wg św. Mateusza. Jezus zaprasza nas do odrzucenia przemocy. Zło dobrem zwyciężaj - to słowa których uczył nas ks. Jerzy Popiełuszko. Czy dostrzegasz Tato sygnały, które wysyła do Ciebie Twoje dziecko? Wychowanie dzieci, utrzymanie, ukazanie postawy chrześcijańskiej to słowa, które padają podczas mszy z ust naszych kapłanów. Ojcowie także potrzebują miłości dzieci - by im pomagały swoją modlitwą i dobrym słowem. Po mszy tradycyjnie obiad a potem zwiedzamy pobliskie mamerskie bunkry by wyruszyć w powrotną drogę do Sztynortu, gdzie wieczorem w modlitwie ks. Andrzej prosi o modlitwę za rodziny w trudnej sytuacji.
Ostatni dzień rozpoczynamy poranną mszą na której kapłani mówią o postawie zbytniego perfekcjonizmu i bałaganiarstwa. Tego poranka przyszło do nas Słowo wg. św. Mateusza w którym usłyszeliśmy o podejściu do trudnych spraw o konieczności odrzucenia przemocy i pokochania wrogów. Słyszymy także o umiejętności tolerancji. Ks. Andrzej przywołuje postać prześladowanego przez SB ks. Popiełuszki, wynoszącego herbatę oficerom SB, którzy go obserwowali dzień i noc. Jakże trudno tak po ludzku to zrozumieć a co dopiero naśladować? Jaka jest nasza wizja Pana Boga? Kto jest dla nas Ojców nieprzyjacielem? Z "nieprzyjaciół" musisz Tato uczynić swoich przyjaciół. Padł też przykład Cesarza Chińskiego, który przytulał swoich nieprzyjaciół i czynił ich swoimi przyjaciółmi. Jezus przecież mówił, że nie sztuka kochać tych, którzy są przyjaciółmi wszakże i poganie tak czynią - ale sztuka kochać tych, którzy nas nienawidzą. Starajmy się czynić w ten sam sposób. Nasza codzienność i kształtowana postawa jest okazją do świętości. Doskonałość liczy się z drugim człowiekiem - jako wyzwaniem dla życia.
Miej ufność w Panu Bogu. Bóg Cię rozumie - takim jaki jesteś. Bóg nie chce dołować żadnego człowieka. Perfekcjonizm w złym rozumieniu kieruje ludzi do sekt, jogi i buddyzmu. Ks. Piotr w kazaniu do dzieci przywołał przykład strzały wystrzelonej do kury przez dzieci z misji Papui Nowej Gwinei. Ta strzała miała jedynie zaspokoić głód. Jakże często jednak dzieci wysyłają strzały o innym charakterze, które często godzą mocniej niż taka zwykła strzała - bo godzą w serca ich rodziców. Taką strzałą są często złe uczynki, które trafiają w nas rodziców. Dzieci powinny o tym pamiętać i miłować swoich rodziców a nie strzelać do nich ze strzał złych zachowań. Ks. Piotr zakończył słowami "Nie strzelajcie do swoich rodziców".
Dziękujemy za wszystkie dobra, które się dokonywały na tym Rejsie. Dziękujemy Panu Bogu za opiekę. Dziękujemy organizatorom, Ojcom i ich dzieciom za świadectwo tego, że w obecnych czasach od nas samych zależy bardzo wiele i to jakimi będą nasze dzieci w znacznej mierze zależy od nas samych. Osobiście dziękuję Leszkowi za jego postawę podczas rejsu.
Napisał i obfotografował
Jarek Ślubowski
Ojciec trzech wspaniałych synów: Michała, Łukasza i Szymona